Teresa, moja znajoma, liczy kalorie. Jej mąż Krzysztof liczy
ostatnie grosze, które zostały mu do kolejnej wypłaty.
Beata liczy, że nie zwolnią jej z pracy, po tym jak wzięła L4. Kukiz liczy, że
wybiorą go na prezydenta. Górnicy w Jastrzębiu liczą straty, które ponieśli
przez grupę oszołomów.
Kotka sąsiadów liczy, że znów załapie się u mnie na mleko.
Kuzyn liczy, że zapomnę o pieniądzach, które mu pożyczyłam. Ale w tym wypadku się przeliczy. Sołtyska liczy, że śnieg szybko stopnieje i ludzie wreszcie przestaną się pieklić i do niej wydzwaniać. Nie jest przecież minister Bieńkowską i nie może im powiedzieć: „Sorry, taki mamy klimat”. Musi zareagować.
Listonoszka liczy, że uda jej się wytrwać do emerytury, nie będąc wcześniej pożartą przez psy, które są jej zmorą. Listy musi dostarczyć, a psy tego nie rozumieją.
Wójt ma podobną sytuację, tyle że nie o psy tu chodzi. Liczy, że Unia w końcu zaprzestanie ciągłego szantażowania, a ludzie z byle powodu przestaną rzucać mu się do gardła.
Radny liczy, że uda mu się przetrwać kolejną sesję do końca, nie angażując się w cokolwiek. Przyjaciółka, gaduła, której imienia nie wymienię ze względu na dobro sprawy, liczy że w końcu skorzystam z jej zaproszenia i przyjdę na kawę. To akurat jest do zrobienia od zaraz. Warunek jest tylko jeden. Musi czasem dopuścić mnie do słowa.
Sąsiadka liczy, że gdy wręczy łapówkę Ojcu Dyrektorowi, to dostąpi wiecznego zbawienia.
Mój mąż liczy na konkretne ocieplenie klimatu, żeby nie musiał odśnieżać 60 m drogi do posesji. Sąsiad zza potoku liczy, że w tym roku być może osiągnie ogólnopolski sukces, po tym, jak co lato konsekwentnie i charytatywnie udziela się muzycznie. Jego granie na akordeonie i niezbyt wyszukany repertuar poznali już wszyscy okoliczni mieszkańcy. Czas na pozostałych obywateli.
Pan Jasiu liczy, że słońce w końcu zacznie grzać od północy, bo tam akurat na ścianie domu zrobił się paskudny grzyb.
Ekolodzy liczą bociany i pawiany, a pani Zosia kury na podwórku.
Kominiarz liczy, że mąż w końcu otworzy mu drzwi, wręczy kilka banknotów i zabroni mu czyszczenia kominów.
Inkasent z Wodociagów ma nadzieję, że kiedyś uda mu się zejść do piwnicy, by spisać stan wodomierza, nie doznając przy tym uszczerbku na zdrowiu. I tu się myli, bo ja nie liczę, że mąż kiedykolwiek zrobi w piwnicy porządek.
Szwagierka liczy, że nie dostanie raka płuc wypalając 40 papierosów dziennie.
Pani Maria Czubaszek liczy, że ktoś w końcu dostrzeże, iż po operacji plastycznej nie tylko wygląda młodziej, ale też młodziej się czuje. Pani Mario! Radzę uważać z tą młodością, bo, nie daj Boże, znów będzie Pani musiała usuwać kolejną ciążę (czym wiele razy się Pani przechwalała). Nie lepiej (bezpieczniej) być starą kobietą?
Edzia Górniak liczy, że jej matka kiedyś pójdzie po rozum do głowy i będzie błagać ją o przebaczenie.
Doda liczy, że znów zacznie się liczyć i nie będzie musiała oddać korony.
Krzysztof Ibisz liczy, że Ibiszowa nie będzie bardziej sławna od niego, a Robert Janowski, że „Jaka to melodia” będzie trwać do końca świata i jeden dzień dłużej.
Mieszkańcy naszej wioski liczą, że skoro udało się przenieść niektóre zabytki w inne miejsca, to i nasz kościół uda się przenieś do centrum wsi. No bo po co nam kościół przy granicy z sąsiednią wsią…
Proboszcz liczy, że zaczniemy dawać więcej na ofiarę, a kościelny, iż parafianie zaczną szybciej opuszczać kościół po nabożeństwie, żeby mógł go czym prędzej zamknąć. No bo przecież za nadgodziny nikt mu nie płaci.
Grabarz liczy, że ludzie w końcu zmądrzeją i po śmierci poddadzą się kremacji, a on nie będzie więcej musiał kopać dołów, przez co wzrośnie jego prestiż. Wtedy już nikt nie przezwie go kopidołem.
Kierowcy liczą, że samochody będą jeździły na wodę, a ekolodzy liczą, że tą samą wodę da się odzyskać, bo przecież równowaga w przyrodzie musi być.
Pani Monika z naszego sklepu liczy na większy utarg, a mieszkańcy na niższe ceny. Nasi lokalni menele liczą, że ktoś kiedyś pozna się na dobroczynnych właściwościach mózgotrzepów i wpisze je na listę leków homeopatycznych.
Ja na nic nie liczę. No, może jedynie na to, że przez ten durny wpis nikt się nie obrazi.
Kotka sąsiadów liczy, że znów załapie się u mnie na mleko.
Kuzyn liczy, że zapomnę o pieniądzach, które mu pożyczyłam. Ale w tym wypadku się przeliczy. Sołtyska liczy, że śnieg szybko stopnieje i ludzie wreszcie przestaną się pieklić i do niej wydzwaniać. Nie jest przecież minister Bieńkowską i nie może im powiedzieć: „Sorry, taki mamy klimat”. Musi zareagować.
Listonoszka liczy, że uda jej się wytrwać do emerytury, nie będąc wcześniej pożartą przez psy, które są jej zmorą. Listy musi dostarczyć, a psy tego nie rozumieją.
Wójt ma podobną sytuację, tyle że nie o psy tu chodzi. Liczy, że Unia w końcu zaprzestanie ciągłego szantażowania, a ludzie z byle powodu przestaną rzucać mu się do gardła.
Radny liczy, że uda mu się przetrwać kolejną sesję do końca, nie angażując się w cokolwiek. Przyjaciółka, gaduła, której imienia nie wymienię ze względu na dobro sprawy, liczy że w końcu skorzystam z jej zaproszenia i przyjdę na kawę. To akurat jest do zrobienia od zaraz. Warunek jest tylko jeden. Musi czasem dopuścić mnie do słowa.
Sąsiadka liczy, że gdy wręczy łapówkę Ojcu Dyrektorowi, to dostąpi wiecznego zbawienia.
Mój mąż liczy na konkretne ocieplenie klimatu, żeby nie musiał odśnieżać 60 m drogi do posesji. Sąsiad zza potoku liczy, że w tym roku być może osiągnie ogólnopolski sukces, po tym, jak co lato konsekwentnie i charytatywnie udziela się muzycznie. Jego granie na akordeonie i niezbyt wyszukany repertuar poznali już wszyscy okoliczni mieszkańcy. Czas na pozostałych obywateli.
Pan Jasiu liczy, że słońce w końcu zacznie grzać od północy, bo tam akurat na ścianie domu zrobił się paskudny grzyb.
Ekolodzy liczą bociany i pawiany, a pani Zosia kury na podwórku.
Kominiarz liczy, że mąż w końcu otworzy mu drzwi, wręczy kilka banknotów i zabroni mu czyszczenia kominów.
Inkasent z Wodociagów ma nadzieję, że kiedyś uda mu się zejść do piwnicy, by spisać stan wodomierza, nie doznając przy tym uszczerbku na zdrowiu. I tu się myli, bo ja nie liczę, że mąż kiedykolwiek zrobi w piwnicy porządek.
Szwagierka liczy, że nie dostanie raka płuc wypalając 40 papierosów dziennie.
Pani Maria Czubaszek liczy, że ktoś w końcu dostrzeże, iż po operacji plastycznej nie tylko wygląda młodziej, ale też młodziej się czuje. Pani Mario! Radzę uważać z tą młodością, bo, nie daj Boże, znów będzie Pani musiała usuwać kolejną ciążę (czym wiele razy się Pani przechwalała). Nie lepiej (bezpieczniej) być starą kobietą?
Edzia Górniak liczy, że jej matka kiedyś pójdzie po rozum do głowy i będzie błagać ją o przebaczenie.
Doda liczy, że znów zacznie się liczyć i nie będzie musiała oddać korony.
Krzysztof Ibisz liczy, że Ibiszowa nie będzie bardziej sławna od niego, a Robert Janowski, że „Jaka to melodia” będzie trwać do końca świata i jeden dzień dłużej.
Mieszkańcy naszej wioski liczą, że skoro udało się przenieść niektóre zabytki w inne miejsca, to i nasz kościół uda się przenieś do centrum wsi. No bo po co nam kościół przy granicy z sąsiednią wsią…
Proboszcz liczy, że zaczniemy dawać więcej na ofiarę, a kościelny, iż parafianie zaczną szybciej opuszczać kościół po nabożeństwie, żeby mógł go czym prędzej zamknąć. No bo przecież za nadgodziny nikt mu nie płaci.
Grabarz liczy, że ludzie w końcu zmądrzeją i po śmierci poddadzą się kremacji, a on nie będzie więcej musiał kopać dołów, przez co wzrośnie jego prestiż. Wtedy już nikt nie przezwie go kopidołem.
Kierowcy liczą, że samochody będą jeździły na wodę, a ekolodzy liczą, że tą samą wodę da się odzyskać, bo przecież równowaga w przyrodzie musi być.
Pani Monika z naszego sklepu liczy na większy utarg, a mieszkańcy na niższe ceny. Nasi lokalni menele liczą, że ktoś kiedyś pozna się na dobroczynnych właściwościach mózgotrzepów i wpisze je na listę leków homeopatycznych.
Ja na nic nie liczę. No, może jedynie na to, że przez ten durny wpis nikt się nie obrazi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz