jeszcze nie wchłonął dzień
ni słonko, co niebawem
skradnie szuwarom cień
ni wiatr, co gdzieś w zaroślach
drzemie od kilku dni
ni czapla błotna głośna
pośród przybrzeżnych trzcin
nie podarł jej opatrznie
wschodzący blady świt
co wkrada się niebacznie
rozwiewa nocy mit
gdy ranek swym oddechem
tchnie ciepło w szarą mgłę
ulotni się z pośpiechem
otrze ostatnią łzę
i nim na dobre pierzchnie
umknie w bezkresną dal
jak nimfa wodna we śnie
zrzuci tiulowy szal
sinawym wodorostom
wpatrzonym w modrą toń
wierzbom, co wokół rosną
wilgotną poda dłoń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz