To żałosne, ale nie ma dzisiaj rodziny ani grona przyjaciół, w których nie toczyłaby się wojna polsko - polska. Wojna na słowa, wzajemne obrzucanie się niewybrednymi epitetami, tupanie nóżkami, aby tylko udowodnić swoje racje, no i to nieustające wypominanie sobie błędów, posądzanie nie wiadomo o co.
Kto ma rację? Czas pokaże. Być może nikt.
Zamiast cieszyć się życiem, uprzykrzamy go sobie do granic możliwości. Po co, skoro jest takie krótkie?
Co raz to znajduję czarno – białe zdjęcia w necie, informujące o śmierci mniej lub bardziej znanych osób. Często młodych, przed którymi wydawałoby się miała rozciągać się świetlana przyszłość.
A co z tymi nieznanymi w mediach, a znanych tylko nam? Bliskim krewnym i znajomym? Oni też coraz częściej na czarno-biało, bez zdjęcia, za to z imienia i nazwiska, tu i tam na klepsydrach. Smutne. Przykre. Niepojęte, że już ich nie ma. Przecież jeszcze wczoraj, dwa dni temu, tydzień temu z nimi się witaliśmy, rozmawialiśmy, albo wymienialiśmy ukłony…
Dzisiaj już ich nie ma. Jutro może nie być kolejnych.
Na świecie szerzy się niebezpieczny koronawirus. Przywódcy państw prężą muskuły i przechwalają się najnowszą bronią. Producenci żywności i leków faszerują nas zdradliwą chemią. I do tego jeszcze nasze nienawistne języki. Jeden wielki, nieustający stres.
Nie trzeba wojny, nie trzeba wirusów, a niebawem sami się unicestwimy, szczując się i nienawidząc.
Wbijamy sobie samobója, biorąc udział w swoistej grze na żywioł. W takiej grze nikt nie wygrywa, wszyscy są przegrani. Nawet jeśli na końcu zostanie ktoś, kto pokonując wszystkich przeciwników, wyjdzie z tego zwycięsko, i tak będzie przegrany. Zostanie sam „w popiołach i zgliszczach”. Czy na pewno będzie zadowolony, że musi samotnie żyć w takim świecie?
Ze strachem dzisiaj zaglądam do Internetu w obawie, że znajdę tam kolejne czarno-białe zdjęcia, albo równie przykre informacje. Z tego samego powodu ze strachem podchodzę do tablicy ogłoszeń w miejscowości, w której mieszkam. Niepokoi mnie już nawet dźwięk telefonu, bo przecież tą drogą też mogę otrzymać jakąś przykrą wiadomość. Ktoś znowu powie coś niemiłego albo mnie obrazi. Za chwilę wpadnę w jakąś paranoję!
Póki co nasze życie trwa. Nie uprzykrzajmy go sobie nawzajem, bo kto wie, jutro może go już nie być…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz