piątek, 4 października 2024

WIELKIE ROZTERKI POLNEGO STRACHA









Zdjęcie: Pixabay


Wiosną
kiedy na świecie mają się maje
i o miłości myśleć przystaje
spoglądam w niebo rozanielony
ale jak dotąd wciąż nie mam żony
i chociaż chłopak jestem do wzięcia
czemu mnie nie chcą, nie mam pojęcia
pewnie to przez te dziury w kieszeniach
brak fajnej fury, co wszystko zmienia

Latem
wybieram pole pełne makówek
i odurzony niczym półgłówek
mętnawym wzrokiem spoglądam wokół
czując gdzieś wewnątrz przedziwny spokój
gdy plus czterdzieści pod kapeluszem
ja daję rady, wszak stać tu muszę
zrzucam ubranie, w slipach czy bez
na polu stoję jak wierny pies

Jesienią
kiedy jesienią niebo wciąż płacze
o swym tu staniu myślę inaczej
ciągle mi smutno, w depresję wpadam
i sam do siebie stale coś gadam
nawet, gdy jakieś straszne ptaszysko
upstrzy mi ciuchy, w nosie mam wszystko
lecz gdy wiatr strąci kapelusz z głowy
to go uraczę brzydkimi słowy


Zimą
gdy mróz się wkrada i śniegiem prószy
stoję zmarznięty, cóż, stać tu muszę
myślami błądzę gdzieś przy kominku
zanurzam usta w czerwonym winku
tuli się do mnie gorąca dama
co dotąd stała przy drodze sama
i choć na żonę się nie nadaje
co tylko zechcę z siebie mi daje

                     ***
Ciągle zmieniają się pory roku
więc dotrzymywać muszę im kroku
Vivaldi gości wciąż w mojej głowie
chętnie wypiłbym za jego zdrowie
za zdrowie Wasze i swoje także
wszelkie rozterki STRACHÓW, a jakże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz