Pośród
świateł jeden cień
jakby ze snu obudzony
słabej i bezbronnej ćmy
dniem codziennym zniechęcony
w rozedrganym blasku świec
wije się maleńka ćma
nie wie, w którą stronę biec
szuka, błądzi, tak jak ja
poparzonych skrzydeł ból
znosi dzielnie w samotności
wokół ludzkich istnień ul
pełen różnych przypadłości
w niezgłębionym świecie dusz
cichy taniec cieni trwa
lecz jej brakło siły już
rytm zgubiła biedna ćma
spopielonych skrzydeł wir
nie pomoże podnieść się
trzeba by nieziemskich sił
żeby wskrzesić biedną ćmę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz