A gdyby tak rankiem przysiąść na ganku
z twarzą wpatrzoną w niebo jak w lustro
i z polnych mleczy splecionym wianku
pysznić się sobą jak wiejskie bóstwo
a potem śmiać się, tak bez powodu
tak sercem całym i duszą całą
od wschodu słońca aż do zachodu
jakby się znowu lat naście miało
gdyby tak złapać kota za ogon
a później wtulić się w jego futro
za Burkiem pobiec nieznaną drogą
i się nie martwić, co będzie jutro…
Ale to tylko moje gdybanie
bo jak znam życie, a zwłaszcza siebie
czasu mi nigdy na to nie stanie
chyba że… może kiedyś, tam w niebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz