Ujmujące
w swej prostocie
od skwaru słońca piegowate
żółte, niebieskie, fioletowe
przybrane w liście szablowate
wznosiły lica ku słońcu
skupione na miejskiej rabacie
niczym
proste i dumne dziewki
wokół
stołu w wiejskiej chacie
wśród kamienic szarych cieni
bezdusznych bruków i betonów
wyrosły
nagle jak spod ziemi
niczym bociany wśród zagonów
otępione gwarem miasta
milczące, nie dostrzegły zrazu
przygodnej,
niemłodej kobiety
z
twarzą raczej bez wyrazu
w piękno kwiatów zapatrzona
przystanęła
z zaciekawieniem
rozkoszując
się widokiem
uraczyła
je westchnieniem
z pewnością to dla niej…
z dobroci serca Bóg łaskawy
rzucił do stóp przepiękne kwiaty
i tak to smutną twarz rozjaśnił
kawałek zwykłej, miejskiej rabaty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz