piątek, 5 czerwca 2020

Z BUKIETEM MAKÓW













Szukała maków wśród łanów zboża
pośród złotawych kłosów żyta,
błądząc pomiędzy jak dziewka hoża,
wiejskim odzieniem skromnie okryta.

Chyląc na boki żółtawe kłosy,
stąpała wolno, niepostrzeżenie,
płonęły w słońcu jej rude włosy,
czerwonych maków ucieleśnienie.

Płomienny bukiet, wcale niemały,
trzymała w swojej niebawem dłoni,
wśród rudych włosów nieco rozwianych,
jeden zatknęła tuż na swej skroni.

Zaiste widok był ci to miły,
panna wśród zboża z bukietem maków,
ruda jak mak, co ją zdobiły,
wśród łanów żyta i śpiewu ptaków.

Sunęła wolno, niemalże płynąc,
w bezkresnej zboża złotej otchłani,
dojrzałe kłosy przed sobą chyląc,
wielce dostojna makowa pani.

Strojna jak wiosna w makowe kwiaty,
z dumą na bukiet swój spoglądała,
w kolor czerwieni tak przebogaty,
jakby od losu prezent dostała.

I tylko malarz, może przygodny,
uchwycić zdołałby na swym płótnie,
zachwyt dziewczyny, umysł pogodny,
i jeszcze oczy jej bałamutne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz