środa, 29 lipca 2020

Nie mam wiedzy



Nie wiem, nie mam wiedzy, kto wykreował ten zwrot, ale z każdym dniem coraz bardziej mi się podoba. Nie trudno zauważyć, że w mediach często jest używany. Głównie oczywiście przez polityków. Być może jego protoplastą jest ktoś z sejmowych lub senatorskich ław i dlatego niemal stale słyszymy je w ich ustach.
To zwrot klucz, niezwykle przydatny. W gruncie rzeczy wszystko załatwia. Nade wszystko stanowi odpowiedź na kłopotliwe pytania i zamyka niewygodną dyskusję.
Można nie mieć wiedzy na dany temat i to jest poniekąd wybaczalne, bo przecież wszystkiego nie musimy wiedzieć. Gorzej, gdy nie ma się wiedzy w ogóle. To z kolei świadczy o niskim IQ.
Jak to jest w tym przypadku polityków, nie mam wiedzy, bo to temat rzeka i nadal pozostaje przeze mnie nieodgadniony. Powód jest prozaiczny, ich nieustanne mataczenie.
Mniejsza o polityków. Jak się okazuje, zwykły Kowalski też coraz chętniej go używa. Na przykład dzisiaj uśmiałam się z tego powodu, i to całkiem szczerze. Podczas spaceru, napotkałam także spacerującą matkę z kilkuletnim dzieckiem. Był upał, więc dziecko domagało się czegoś do picia.
- Mamuś, kupisz mi kubusia?  Bardzo chce mi się pić – usłyszałam, jak chłopczyk błagał matkę, gdy znaleźliśmy się w niedalekim sąsiedztwie wiejskiego sklepu.
- Nie mam wiedzy, czy w sklepie będzie – odparła matka, a ja o mało co nie parsknęłam śmiechem.
Osławione soki są w każdym, nawet najmniejszym sklepiku, na każdej stacji benzynowej, a ty, kobieto, nie masz wiedzy, czy tam będą? - pomyślałam sobie.
Przez jakiś czas szłam w niedalekiej odległości, kilkanaście kroków za ową panią i jej dzieckiem. Dziecko jak to dziecko, stale o coś pytało. Matka chyba była już zmęczona ciągłymi jego zapytaniami, bo odpowiadała niechętnie, raz po raz wplątując owe wyrażenie – nie mam wiedzy. Znam tą kobietę głównie z widzenia, ale to i owo już o niej słyszałam i wiem, że jest matką samotnie wychowującą dziecko. Podziwiam takie kobiety i rozumiem, że samotne macierzyństwo może być bardzo meczące. I że czasami można nie mieć ochoty na cokolwiek, a co dopiero odpowiadać dziecku na ciągłe pytania.
Niewątpliwie jestem trochę złośnicą, bo pomyślałam sobie w duchu:
Na dobrą sprawę w niektórych wypadkach kobiety zawsze mogą odpowiedzieć dziecku, gdy spyta, kto jest jego ojcem - nie mam wiedzy. Albo mężowi na pytanie, gdzie jego ulubiona koszula lub skarpety.
- Kochanie, kiedy będzie obiad?
- Nie mam wiedzy!
Albo po zakupach, gdy mąż zdziwiony brakiem pieniędzy na koncie spyta:
- Gdzie moja ostatnia wypłata? Ktoś mi wyczyścił konto…
- Nie mam wiedzy!
- Gdzie są moje krzyżówki albo ulubiony kubek?
- Nie mam wiedzy!
Albo w przypadku, gdy do cna wkurzy Was ulubiony sportowy kanał w TV, który za sprawą męża króluje w Waszym telewizorze, a także we wspólnym życiu i zapragniecie usunąć go z „listy ulubionych”.
- Kochanie, nie mam wiedzy, co mogło się z nim stać…
Oby tylko zwrot „nie mam wiedzy” nie był nadużywany.
Możliwości jest wiele. Prościej byłoby powiedzieć jak dawniej: Nie wiem!
Ale przecież w życiu nic nie jest proste, a człowiek ma to do siebie, że wręcz uwielbia go sobie komplikować. I może wydaje mu się, że nie mam wiedzy jest „z górnej półki”?

Kilka godzin później sąsiedzi raczyli się kawą w ogródku przy plastikowym stoliku pod rozłożystym orzechem. Ich domostwo jest bardzo blisko naszego.
W  pewnym momencie, gdy sąsiadka postawiła już kawę i talerzyki z ciastkami na stoliku, sąsiad zapytał:
- A gdzie cukier? Zapomniałaś przynieść?
- Nie mam wiedzy, gdzie może być – odparła ku mojej uciesze, bo wyjątkowo śmieszą mnie te słowa, choć pewnie nie powinny.
No cóż, wokół nas wszystko stale się zmienia. Także pewne zwroty i wyrażenia. Najbardziej jednak chyba sami ludzie.
A tak na marginesie: Wierzcie mi, albo nie, ale nie mam wiedzy, co się ostatnio podziało z naszym narodem. Wszyscy są jacyś inni, jakby nie oni. Ktoś rzucił na nas urok?
A może to tylko wynik mojej wybujałej wyobraźni?

poniedziałek, 27 lipca 2020

DO PRZYJACIÓŁ















Pomiędzy słońcem a deszczem
chwilą jedną a drugą
myśli płyną niezmiennie
szaro-złotą strugą

w tych szarościach i złocie
wypatruję czasami
twarzy dobrze mi znanych
których widok nie rani

jedni gonią za światłem
inni znów za błękitem
pochłonięci po kresy
doczesności swej mitem

                 ***
pogubione drogi
adres w Berdyczowie
lecz nadal jesteście
w sercu mym i w głowie



środa, 22 lipca 2020

PIASKIEM W OCZY















Z wody i piasku drobinek
stworzona wśród morskich fal
targana wichrem szalonym
spoglądam lękliwie w dal

wróżę w myślach, zasłaniam
drogę prądom niespokojnym
lecz te, mimo starania
bynajmniej nie bogobojne

krążą mewy krzykliwe
nad mą głową strapioną
chowam przed nimi oczy
i mą duszę zranioną

echo moje wołania
po horyzont, hen, niesie
lecz giną bezpowrotnie
wśród życiowych uniesień

unoszę się nad wodą
próżno wołając o pomoc
czuję jedynie zimno
wszechogarniającą niemoc









poniedziałek, 13 lipca 2020

Nieświadome własnej głupoty












Zdjęcie: Pixabay


Dzisiaj krótki tekst, bo szkoda się rozpisywać. Tak zwyczajnie, z żalu.
Za nami wybory prezydenta. I co się okazało?
Że 1/3 rodaków chce, aby prezydentem nadal został Andrzej Duda.
Tyleż samo nie chce widzieć go na tym stanowisku.
I kolejne 1/3 Polaków nie poszło do wyborów, czyli pokazało wszem i wobec, że ma to wszystko głęboko gdzieś.
Wśród tej ostatniej grupy przeważają osoby, które nie muszą specjalnie starć się o swój byt. Najczęściej są na utrzymaniu rodziców albo podatników. Dlatego jest im obojętne, co się wokół nich dzieje, byle tylko mieli co zjeść i co wypić. Jeśli nie daj Boże, przytrafi im się jakaś choroba albo inne nieszczęście, to przecież zawsze pomoże opieka społeczna, czyli państwo, czyli pozostałe 2 grupy. Ci zadowoleni z prezydenta i ci niezadowoleni z prezydenta, w domyśle z polityki rządu.
O czym to świadczy? O tym jacy naprawdę jesteśmy. My Polacy, których rozpiera narodowa duma, słowo patriotyzm odmieniamy przez wszystkie przypadki na trzeźwo i przy gorzale, i co najważniejsze, jesteśmy niezwykle przewrażliwieni w kwestii uczuć religijnych, których de facto większości rodakom tak naprawdę brak.
Dzisiaj rano jedna z moich sąsiadek, emerytka, uśmiechnięta od ucha do ucha przechadzała się dumnie po podwórku, podśpiewując. Wiadomo z jakiego powodu.
Mnie nie za bardzo było do śmiechu, bo okazało się, że co miesiąc mogłam mieć 400 zł więcej do emerytury. Te obiecane dla kobiet 200 zł na każde urodzone dziecko. Ale nie będę miała, bo to nie mój kandydat wygrał.
Spytałam więc sąsiadki, czy nie żal jej, że przez swój wybór praktycznie utraciła 1 000 zł miesięcznie. Ma bowiem pięcioro dzieci. W ciągu roku to 12 000 zł. Całkiem sporo! Tymczasem ona zdziwiona spytała, jakby nie rozumiejąc tego, co do niej mówię:
- Ale jak to?
- Ano tak to, bo Trzaskowski obiecał kobietom na emeryturze – odparłam.
- Pierwsze słyszę – jej zdziwienie sięgnęło zenitu i widać było, jak ze złości zaciska zęby. A potem dodała: – Przecież w telewizji nic nie mówili…
- W twojej z pewnością nie – odparłam.
A potem dorzuciłam, że tvpis nie miało interesu o tym informować swoich słuchaczy, bo wtedy bez dwóch zdań byłby całkiem inny układ sił politycznych, niż ten, który obecnie mamy.
- Naprawdę? – pytała mnie kilka razy z rzędu.
Kobiecie trudno było uwierzyć, jak wielki popełniła błąd. No cóż, nie od dziś wiadomo, że nic tak nie stymuluje mózgu jak pieniądze.
Takich kobiet, które nadal nie mają świadomości tego, czego się pozbawiły (między innymi oczywiście) jest mnóstwo. Tyle że jakoś mi ich nie żal. Jestem wściekła. Na to, że głupota nadal zwycięża…

sobota, 11 lipca 2020

POKRĘCONE LATO











Pełnia lata. Krótkie i niezbyt słoneczne.
Szkoda, że u nas nie trwa wiecznie,
i tylko czasem bywa bajecznie.
Jedynie ledwo cztery miesiące,
bo jakoś Polski nie kocha słońce.
My zawsze, wszędzie na szarym końcu.
Wręcz nie chce świecić się u nas słońcu.

Lecz, mimo wszystko kwitną tu kwiaty,
przez całe lato, chociaż na raty.
Żółte, czerwone, amarantowe,
ze słońcem mają cichą umowę,
ledwo zakwitną, już umierają.
Też się nie widzi im w naszym kraju.

Rosną ziemniaki, rzepak i zboże,
ale kokosów nie chcesz dać Boże.
Lecz za to trawy mamy w nadmiarze,
pełno jej wszędzie, na każdym arze.
I deptać daje się od prawieków,
jak ty w tym kraju, biedny człowieku.

Lecz, wyjątkowo lubią go ptaki.
Mają to w nosie, że jest nijaki?
Wiem! Ptaki dobrze tutaj się czują,
bo jak rodacy wciąż pokrzykują,
bo lubią wolność i lato w maju,
no i wycieczki do ciepłych krajów.

Reasumując: lato w tym kraju
jest trochę, jakby było na haju.
Na przemian szare lub kolorowe,
czasem słoneczne, częściej deszczowe.
Może dlatego tak się „szprycuje”,
bo w kraju stale coś tam fiksuje.



piątek, 3 lipca 2020

U NAS TAK JEST














Cóż, u nas tak już jest
zwyczajnie, niezwyczajnie
co dzień życiowy test
normalnie, nienormalnie

tu na rozstajach dróg
przydrożne stoją świątki
pod strzechą mieszka Bóg
codzienne tlą się wątki

ranek nabiera barw
gdy chlebem pachnie chata
a potem w gąszczu spraw
dzień się z wieczorem splata

nocą opada kurz
na życiodajną ziemię
po dniu życiowych burz
gwiazd rój skrzy się na niebie

zmorzona wtedy snem
w objęciach Morfeusza
znów przed kolejnym dniem
odpocząć musi dusza…