niedziela, 20 października 2024

MIASTO NOCĄ

 











Zdjęcie: Pixabay

Szary półmrok zaułków
gdzie nie sięgnąć wzrokiem
blask ulicznych latarni
otulonych zmrokiem
światła miejskich kamienic
znużonych w dzień staniem
sennym blaskiem migoczą
nocą w mieście zaspanym

cienie ludzkich postaci
przemykają się chyłkiem
popod dachów szarością
nie przystając ni chwilkę
kryjąc twarze w półmroku
naznaczone zmęczeniem
utrudzone dnia gwarem
mkną za swym przeznaczeniem

na przekór mrokom blaski
co odwiecznie nie gasną
męczą wskroś oczy senne
nie pozwalając zasnąć
świetlne iluminacje
kolorowe banery
hałaśliwe tramwaje
niczym złe bulteriery

rozedrgana muzyka
dźwięków, świateł i cieni
tysiąca i jednej nocy
ulicznych światłocieni
przyciąga miasto nocą
swoją barwną narracją
rozproszonego mroku
ludzką imaginacją






piątek, 4 października 2024

WIELKIE ROZTERKI POLNEGO STRACHA









Zdjęcie: Pixabay


Wiosną
kiedy na świecie mają się maje
i o miłości myśleć przystaje
spoglądam w niebo rozanielony
ale jak dotąd wciąż nie mam żony
i chociaż chłopak jestem do wzięcia
czemu mnie nie chcą, nie mam pojęcia
pewnie to przez te dziury w kieszeniach
brak fajnej fury, co wszystko zmienia

Latem
wybieram pole pełne makówek
i odurzony niczym półgłówek
mętnawym wzrokiem spoglądam wokół
czując gdzieś wewnątrz przedziwny spokój
gdy plus czterdzieści pod kapeluszem
ja daję rady, wszak stać tu muszę
zrzucam ubranie, w slipach czy bez
na polu stoję jak wierny pies

Jesienią
kiedy jesienią niebo wciąż płacze
o swym tu staniu myślę inaczej
ciągle mi smutno, w depresję wpadam
i sam do siebie stale coś gadam
nawet, gdy jakieś straszne ptaszysko
upstrzy mi ciuchy, w nosie mam wszystko
lecz gdy wiatr strąci kapelusz z głowy
to go uraczę brzydkimi słowy


Zimą
gdy mróz się wkrada i śniegiem prószy
stoję zmarznięty, cóż, stać tu muszę
myślami błądzę gdzieś przy kominku
zanurzam usta w czerwonym winku
tuli się do mnie gorąca dama
co dotąd stała przy drodze sama
i choć na żonę się nie nadaje
co tylko zechcę z siebie mi daje

                     ***
Ciągle zmieniają się pory roku
więc dotrzymywać muszę im kroku
Vivaldi gości wciąż w mojej głowie
chętnie wypiłbym za jego zdrowie
za zdrowie Wasze i swoje także
wszelkie rozterki STRACHÓW, a jakże!

czwartek, 3 października 2024

A MY JAK LIŚCIE

 










Zdjęcie: Pixabay


Wokół tak mrocznie, zapada zmrok
nadstawiam ucho, wytężam wzrok
szeleszczą tylko zeschnięte liście
co je niechcąca depcząc w krąg niszczę

a nie to przecież moim zamiarem
stąpam ostrożnie, rzec by, z umiarem
lecz mimo wszystko wdeptane w ziemię
tracą swe życie, co wciąż w nich drzemie

jedne zaległy tu ze starości
inne wiatr zerwał w całej mnogości
a jeszcze inne, bo tak zechciały
nieliczne tylko w górze przetrwały

spadają liście, kończy się dzień
wszystko odchodzi powoli w cień
zostaje pamięć w mowie i w piśmie
to, co błysk fleszy z życia wyciśnie…