Niedawno zrugała
mnie pewna osoba z grona moich znajomych na Facebooku. Nie spodobało jej się to,
że czasem udostępniam memy, które obnażają prawdę o księżach i politykach. Cóż
mogę powiedzieć? Mnie też nie podoba się to i tamto, co publikują inni, ale
jest na to rada. W każdej chwili można to coś zablokować, co zresztą
zasugerowałam owej osobie.
Niestety, nie wiedzieć czemu, nie skorzystała z mojej podpowiedzi i jakiś czas później
otrzymałam od niej kolejne upomnienie. Był to dla mnie jasny sygnał, że wbrew
temu, co usiłuje mi wmówić, mimo wszystko bardzo interesują ją takie treści. Po
co więc ta obłuda?
Podobno Polacy mają przekorną naturę. Nie wiem, czy to prawda, ale ja, cha,
cha, doskonale wpisuję się w ten obraz. Toteż na przekór owej osobie zaczęłam
przez trzy dni, na potęgę wręcz, umieszczać kolejne memy w tym temacie. Ale
jako że moje zainteresowania nie idą jedynie w tym kierunku, na mojej stronie
pojawiły się też posty zawierające inne treści. Ba, cała ich masa! Wszystko z myślą,
by owa osoba, nazwijmy ją, XY, mogła sobie coś wybrać (czytaj, przyczepić się
do czegoś).
Długo nie musiałam czekać. Najpierw zhejtowała wirtualne kwiaty, które wysłałam
koleżance z okazji Dnia Urodzin. Jej zdaniem były, i tu uśmiałam się jak nigdy,
„zbyt agitacyjne”! Czerwone róże z białą gipsówką, miały przecież narodowe
barwy! Do głowy mi to nie przyszło, by tak postrzegać kwiaty, ale XY, owszem,
tak!
Potem uznała, że niepotrzebnie stale udostępniam pewną stronę promującą zdrową
żywność i przychylne ludziom kosmetyki bez „całej Tablicy Mendelejewa” w ich
składzie. Strona ta akurat jest własnością bliskiej mi osoby, więc czynię to,
by ją rozreklamować szerszemu gronu zainteresowanych osób, zwłaszcza że jest stroną
bardzo ciekawą i zarazem potrzebną.
Oberwałam także za udostępnianie innej strony. Ta z kolei uczy, jak zrobić coś
dosłownie z niczego. Bardzo przydatne w życiu sztuczki. Niestety, jest to
strona niemiecka, co w oczach mojej znajomej z Facebooka z gruntu ją
dyskwalifikuje.
Na tym nie koniec. Mogłabym przytoczyć więcej przykładów, ale po co? W tym
wszystkim XY chodziło przecież tylko o jedno. Żeby wbijać szpilę.
Nie chcesz? Nie oglądaj, nie czytaj! Tak brzmi pierwsza zasada nie tylko
Facebooka.
Zadałam więc XY proste pytanie:
- Co, twoim zdaniem, najlepiej udostępniać?
- A nie widzisz, co udostępniają inni? – dosłownie się „odszczekała”.
- Widzę – odparłam bez entuzjazmu, dzieląc się z nią swoimi przemyśleniami.
Bo czym tu się zachwycać?
Mam kilka koleżanek, które udostępniają wszelkie nowinki modowe. Codziennie
niezliczona ilość sukienek, bielizny, butów i galanterii skórzanej „przewija
się” po ekranie, ale jakoś to wytrzymuję. Gorzej ze zdjęciami typu kulinarnego.
Czasem miałoby się ochotę zjeść coś
takiego, co prezentowane jest na zdjęciach. Niestety to niemożliwe, więc
pojawia się pewnego rodzaju frustracja… Jeszcze inne osoby bez opamiętania
wklejają zdjęcia z wakacji i różnego rodzaju wojaży, zapominając przy tym, że
znajdują się też na nich inne osoby, które być może sobie tego nie życzą. Poza
tym jest to nic innego, jak zwykłe przechwalanie się, które zawsze było i nadal
jest w złym tonie.
Najgorsze są zdjęcia z nadmorskich plaż. Budzą we mnie niesmak. Część osób
bowiem nie grzeszy dobrym smakiem i za nic ma sobie opinię o sobie.
Roznegliżowane, nierzadko otyłe ciała, wylewające się biusty i odrażające,
wielkie brzuchy uruchamiają u mnie, a podejrzewam, że u innych ludzi także,
odruch wymiotny. Do tego najczęściej trzymany w ręce drink lub piwo! Albo, co
gorsza, rozbawione alkoholem towarzystwo. Czemu to ma służyć? I co tak naprawdę
pokazać? Że komuś puściły hamulce?
Dziwię się, że osobom tym nie przyjdzie na myśl, iż kiedyś ktoś może to
wykorzystać do celów, których na pewno by sobie nie życzyli.
Osobną kategorię stanowią memy, które zapewne umieszczane tam w dobrej wierze, mają
wzbudzić w nas współczucie dla cierpiących, chorych osób. Tyle że większość
tych zdjęć, nieraz bardzo drastycznych, mają za zadanie jedynie służyć
wyłudzeniu pieniędzy, albo dla odmiany są to zwykłe wirusy komputerowe. Jak
więc zorientować się, który mem z tej kategorii jest właściwy?
Sen z powiek spędzają mi wszelkie religijne obrazki i modlitwy. Jest to sfera
duchowa i bardzo osobista. Tak bardzo, że nie powinno się jej uzewnętrzniać.
Nie mam nic przeciwko osobom wierzącym w Boga. Skoro wybrali taki sposób na
życie… Ale mam coś przeciwko, a nawet bardzo wiele, przeciwko fanatyzmowi
religijnemu. Fanatyzm, obojętnie jakiej dotyczy religii, jeszcze nikomu nie
przyniósł nic dobrego.
Podsumowując: Podobno mamy jeszcze demokrację, więc każdemu wolno, co mu się
tam chce. I ja to rozumiem, i staram się uszanować, podobnie jak odmienne
nieraz poglądy moich znajomych na różne sprawy. Chyba że są to nawoływania do
nienawiści, albo ukazujące różnego rodzaju oszustwa względem innych ludzi.
Wtedy nie potrafię nie zareagować. I w tym miejscu przypomnę ponadczasowe słowa
Dantego Alighieri:
„Najbardziej gorące miejsce w piekle
zarezerwowane jest dla tych, którzy w okresie kryzysu moralnego zachowują swoją
neutralność.”
XY zaś życzę więcej tolerancji i
samokrytyki. I mniej pustych, bezdusznych obrazków potraw, ciuchów i innego
badziewia udostępnianego na Facebooku.
Kiedyś funkcjonowała obiegowa opinia mówiąca o tym, że co na języku to w
głowie.
Trochę ją należałoby uaktualnić: Co na Facebooku to w głowie.