Zdjęcie: Pixabay
Razu jednego uwiódł mnie strach
i
wyprowadził w pole
poradził stanąć obok
i odtąd razem
dzielić dolę
wkrótce wśród złotych łanów żyta
stanęła strachów para
on brzydal nad brzydale
i ja... po
prostu źle ubrana
zerkały na nas wiotkie maki
czerwieniąc
się z zazdrości
i kilka modrych chabrów
strzegących co
dzień swoich włości
nazwałam stracha panem Stachem
choć
niepodobny do nikogo
i tak pod nieba dachem
czas płynął nam
(nie)kolorowo
Stach dotąd nie rzekł do mnie słowa
ani
nie spojrzał czule
ni namiętności żadnej
ni krzty w nim
uczuć, i w ogóle...
po cóż mi taki zimny pan Stach
myślę
czasami sobie
w mej głowie zalęgł się strach
i co ja teraz,
biedna, zrobię?