niedziela, 21 czerwca 2020

Siedem żon



Włączyłam dzisiaj telewizor, trochę z nudów, bo na zewnątrz nieustająco pada deszcz. Akurat trafiłam na jakiś amerykański film. Mniejsza o tytuł i aktorów w nim występujących. Była to przygłupawa, amerykańska komedia, jakich w TV wiele. Jeden z aktorów mówił do drugiego, że uwielbia kobiety i tak w ogóle to chciałby mieć 7 żon!
Marzyło mu się, żeby co rano budzić się, a na stole w kuchni czekałoby go 7 rodzajów śniadań. W południe miałby do wyboru menu z 7. zestawami obiadowymi, na kolację, a jakże, też 7 różnych potraw. A on przebierałby, wybierał te najlepsze, i tak dalej. Między tym oczywiście byłyby jeszcze desery, piwka i cała gama przekąsek. Oczywiście też do wyboru.
Czysta abstrakcja, ale pomarzyć wolno! I koniecznie policzyć, ile to wszystko będzie go kosztować. Przecież nie jest szejkiem. Na tym nie koniec marzeń tego pana.
Wszystkie jego żony codziennie podsuwałyby mu czyste koszule, bieliznę, spodnie, a następnego dnia walczyły między sobą, która z nich ma je uprać.
A wieczorem…. Wieczorem mogłoby być ciekawie. Tyle że już to gdzieś widzieliśmy… W filmie „Och Karol!”. I dobrze wiemy, jak to się skończyło.
Panów czasem ponosi fantazja i my, kobiety, przywykłyśmy już do ich niekiedy nierealnych marzeń i niezrównoważonych pomysłów.

Dla odmiany pomyślałam sobie, co by to było, gdyby tak odwrócić sytuację. Jedna kobieta i 7 mężów? Od razu jednak porzuciłam ów niedorzeczny pomysł.
Bo pomyślcie, drogie Panie, czy któraś z Was chciałaby mieć 7. Facetów w domu? Podejrzewam, że żadna!
Codziennie przygotowywać im 7 rodzajów śniadań, bo przecież panowie na ogół są wybredni i każdy ma „swój smak”. Obiady? To dopiero byłby problem! Kolacje podobnie. No i zmywarki – koniecznie ze cztery!
Codziennie zbierać 7 par brudnych skarpet z podłogi? W żadnym wypadku! O bieliźnie nie wspomnę. W domu byłoby 7 telewizorów, bo przecież każdy byłby panem swojego pilota. Każdy też oglądałby inny program, głównie polityczny, przy czym w grę wchodziłyby różne opcje polityczne. Wyobrażacie sobie ich kłótnie z tego powodu? No chyba że akurat transmitowany byłby jakiś mecz.
O krzyżówki toczono by wojny, podobnie jak i o to, który z panów miałby wynieść śmieci.
Pod domem stałoby 7 samochodów, najczęściej tych z dolnej półki, w różnym stanie technicznym, często z włączoną na cały regulator muzyką. Z każdego oczywiście wydobywałby się inny rodzaj muzyki.
O tym, że toaleta byłaby najczęściej zajęta i chcąc z niej skorzystać, trzeba by pójść do sąsiadów, albo podjechać do miejskiego szaletu, wolę nie myśleć.
Jedyny plus tej sytuacji, jaki można by dostrzec to to, że każdy z panów przynosiłby do domu jakąś wypłatę. Mniejszą lub większą, ale zawsze to jakieś pieniądze. Chociaż nie… Szybko mogłoby się okazać, że panowie i tak przejedzą lub przepiją całą kasę, zatem żaden to plus.

Ponieważ jestem w wieku sześćdziesiąt plus, coraz częściej myślę o starości.
I tak sobie pomyślałam…
Czy rzeczywiście ów pan z tv chciałby mieć 7 starych, pomarszczonych, przygarbionych, nie trzymających moczu i narzekających na stare kości kobiet?
I czy któraś z pań chciałaby mieć na starość w domu 7. starych zgredów, skąpych, marudnych, wiecznie zmęczonych i schorowanych, kłócących się z własnym cieniem i swoją prostatą? Bardzo wątpię!
Wniosek z tego taki, że nawet w marzeniach trzeba wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw.

środa, 17 czerwca 2020

NA DZIEŃ DOBRY W DESZCZOWY DZIEŃ















Co ci powiedzieć mam na dzień dobry
oprócz słów kilku
niewyszukanych
czymże zaskoczyć cię o poranku
co od zarania
nieco zaspany

a może schwycić dżdżu kropel kilka
w me dłonie jeszcze
ciepłe od nocy
podmuchem wiatru otulić szyję
co wieje z rana
z całej swej mocy

może zapachem skusić cię kawy
lub filiżanką
dobrej herbaty
między słowami, co szybko giną
zmełłone w ustach
jak croissanty

może porannej szelest gazety
wyrwie z letargu
myśli przyćmione
co jak te okna deszczem spłakane
jeszcze nie wiedzą
w którą biec stronę

dzień dobry, miły, dzień pora zacząć
mimo że smutny
taki nijaki
nie miej mu za złe, że się nie spisał
być może zdąży
nadrobić braki







poniedziałek, 8 czerwca 2020

ROZMOWA Z NIEBEM















Za siódmą chmurą
błękitu milą
za myśli górą
i życia chwilą
jest wielka otchłań
jak czarna dziura
wciąga tak samo
choć mniej ponura

giną w niej słowa
i zapytania
na próżno co dnia
moje starania
chociaż niebieska
NIEBEM nazwana
nie odpowiada
na me pytania

a tak chciałabym
czasem porady
lecz NIEBO milczy
tak dla zasady(?)
stąd wątpliwości
że tam w błękicie
ze wszech miar czeka
nas boskie życie…



piątek, 5 czerwca 2020

ZAŚPIEWAM CI, LOSIE, PIOSENKĘ













Pozostało gdzieś w tyle chwil tyle
za nami
przed oczami cień nocy
wspomnienie dnia
myśli schodzą lawiną i giną
po prostu
rozpędzona machina
w nieznane gna
jutro spojrzysz mi w oczy, zaskoczysz
jak zawsze
zmącisz spokój mej duszy
ot, taka gra
wisieć będziesz nade mną, przede mną
codziennie
nie wiadomo jak długo
i co mi dasz
zbierzesz losie jak zwykle pokłosie
swej pracy
możliwie ile się da
i tak to trwa
la, la, la,
i tak to trwa
la, la, la…
Zaśpiewam ci, losie, piosenkę
a ty chwyć mnie do tańca pod rękę
zatańczymy ze sobą walczyka
tylko, losie, mi znowu nie fikaj
la, la, la,
niech tak to trwa
la, la, la,
nich tak to trwa


Z BUKIETEM MAKÓW













Szukała maków wśród łanów zboża
pośród złotawych kłosów żyta,
błądząc pomiędzy jak dziewka hoża,
wiejskim odzieniem skromnie okryta.

Chyląc na boki żółtawe kłosy,
stąpała wolno, niepostrzeżenie,
płonęły w słońcu jej rude włosy,
czerwonych maków ucieleśnienie.

Płomienny bukiet, wcale niemały,
trzymała w swojej niebawem dłoni,
wśród rudych włosów nieco rozwianych,
jeden zatknęła tuż na swej skroni.

Zaiste widok był ci to miły,
panna wśród zboża z bukietem maków,
ruda jak mak, co ją zdobiły,
wśród łanów żyta i śpiewu ptaków.

Sunęła wolno, niemalże płynąc,
w bezkresnej zboża złotej otchłani,
dojrzałe kłosy przed sobą chyląc,
wielce dostojna makowa pani.

Strojna jak wiosna w makowe kwiaty,
z dumą na bukiet swój spoglądała,
w kolor czerwieni tak przebogaty,
jakby od losu prezent dostała.

I tylko malarz, może przygodny,
uchwycić zdołałby na swym płótnie,
zachwyt dziewczyny, umysł pogodny,
i jeszcze oczy jej bałamutne.