Włączyłam dzisiaj telewizor, trochę z nudów, bo na zewnątrz nieustająco pada deszcz. Akurat trafiłam na jakiś amerykański film. Mniejsza o tytuł i aktorów w nim występujących. Była to przygłupawa, amerykańska komedia, jakich w TV wiele. Jeden z aktorów mówił do drugiego, że uwielbia kobiety i tak w ogóle to chciałby mieć 7 żon!
Marzyło mu się, żeby co rano budzić się, a na stole w kuchni czekałoby go 7 rodzajów śniadań. W południe miałby do wyboru menu z 7. zestawami obiadowymi, na kolację, a jakże, też 7 różnych potraw. A on przebierałby, wybierał te najlepsze, i tak dalej. Między tym oczywiście byłyby jeszcze desery, piwka i cała gama przekąsek. Oczywiście też do wyboru.
Czysta abstrakcja, ale pomarzyć wolno! I koniecznie policzyć, ile to wszystko będzie go kosztować. Przecież nie jest szejkiem. Na tym nie koniec marzeń tego pana.
Wszystkie jego żony codziennie podsuwałyby mu czyste koszule, bieliznę, spodnie, a następnego dnia walczyły między sobą, która z nich ma je uprać.
A wieczorem…. Wieczorem mogłoby być ciekawie. Tyle że już to gdzieś widzieliśmy… W filmie „Och Karol!”. I dobrze wiemy, jak to się skończyło.
Panów czasem ponosi fantazja i my, kobiety, przywykłyśmy już do ich niekiedy nierealnych marzeń i niezrównoważonych pomysłów.
Dla odmiany pomyślałam sobie, co by to było, gdyby tak odwrócić sytuację. Jedna kobieta i 7 mężów? Od razu jednak porzuciłam ów niedorzeczny pomysł.
Bo pomyślcie, drogie Panie, czy któraś z Was chciałaby mieć 7. Facetów w domu? Podejrzewam, że żadna!
Codziennie przygotowywać im 7 rodzajów śniadań, bo przecież panowie na ogół są wybredni i każdy ma „swój smak”. Obiady? To dopiero byłby problem! Kolacje podobnie. No i zmywarki – koniecznie ze cztery!
Codziennie zbierać 7 par brudnych skarpet z podłogi? W żadnym wypadku! O bieliźnie nie wspomnę. W domu byłoby 7 telewizorów, bo przecież każdy byłby panem swojego pilota. Każdy też oglądałby inny program, głównie polityczny, przy czym w grę wchodziłyby różne opcje polityczne. Wyobrażacie sobie ich kłótnie z tego powodu? No chyba że akurat transmitowany byłby jakiś mecz.
O krzyżówki toczono by wojny, podobnie jak i o to, który z panów miałby wynieść śmieci.
Pod domem stałoby 7 samochodów, najczęściej tych z dolnej półki, w różnym stanie technicznym, często z włączoną na cały regulator muzyką. Z każdego oczywiście wydobywałby się inny rodzaj muzyki.
O tym, że toaleta byłaby najczęściej zajęta i chcąc z niej skorzystać, trzeba by pójść do sąsiadów, albo podjechać do miejskiego szaletu, wolę nie myśleć.
Jedyny plus tej sytuacji, jaki można by dostrzec to to, że każdy z panów przynosiłby do domu jakąś wypłatę. Mniejszą lub większą, ale zawsze to jakieś pieniądze. Chociaż nie… Szybko mogłoby się okazać, że panowie i tak przejedzą lub przepiją całą kasę, zatem żaden to plus.
Ponieważ jestem w wieku sześćdziesiąt plus, coraz częściej myślę o starości.
I tak sobie pomyślałam…
Czy rzeczywiście ów pan z tv chciałby mieć 7 starych, pomarszczonych, przygarbionych, nie trzymających moczu i narzekających na stare kości kobiet?
I czy któraś z pań chciałaby mieć na starość w domu 7. starych zgredów, skąpych, marudnych, wiecznie zmęczonych i schorowanych, kłócących się z własnym cieniem i swoją prostatą? Bardzo wątpię!
Wniosek z tego taki, że nawet w marzeniach trzeba wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw.