piątek, 28 sierpnia 2020

ACH, TEN UŚMIECH















Ten uśmiech tego pana
co to nieznany mi z imienia
przy kasie w sklepie z rana
od kilku dni na dobre
dzień mój w radosny zmienia

tak szybko płaci kartą
ciepłe pieczywo chowa migiem
lecz dla widoku tego warto
bo uśmiech ten przemiły
i pan tak patrzy tkliwie…

hej, drogi panie, zostań
choćby minutę dłużej
twój uśmiech taki ciepły
wiem, że z grzeczności tylko
lecz ja się w panu durzę…


odmówi pan kobiecie
tak na dzień dobry z rana?
to nie wypada przecie
gdy pański uśmiech sprawia
żem prawie zakochana


wtorek, 11 sierpnia 2020

Wszystko jest kwestią umowy

 


„Umówiłem się z nią na dziewiątą..” brzmią słowa popularnej piosenki, która często rozbrzmiewa w mojej głowie. Nie bez powodu. Przypomina mi, że w życiu w zasadzie wszystko jest kwestią umowy.
Umówiłam się z szefem, że w następnym miesiącu da mi podwyżkę. Teoretycznie powinien, ale czy dotrzyma umowy?
Ktoś kiedyś wymyślił ubiory, a potem je pogrupował. Jedne były dla zwykłych ludzi, codzienne i odświętne, inne dla poszczególnych grup społecznych: strażaków, policjantów, prawników, medyków, itd. Kto i co ma na siebie zakładać stało się kwestią umowną.
Jacyś ludzie dawno temu, przed wiekami, umówili się, że czarny kolor symbolizował będzie żałobę, inna grupa, że to kolor diabła.
Ktoś umówił się z kimś, i tak już zostało, że biały kolor to kolor niewinności. I w związku z tym panny młode będą zakładały na siebie suknie ślubne w białym kolorze. A co z białą flagą wywieszaną w chwili poddania się? Wynika z tego, że biały kolor to także kolor poddaństwa.
Umówiono się też, że złote obrączki symbolizować będą małżeństwo, zaś metalowe kajdanki. Hm, zależy jak na to spojrzeć… Czasem te złote też mogą okazać się kajdankami.
Jeszcze inni uznali, umówili się, że kolor tęczy to kolor LGBT. Niby wszyscy wiemy, dlaczego wybrano tęczę i co ma symbolizować. Zastanawiam się jedynie, dlaczego nie wybrano zamiast tęczy róże? Albo inne kwiaty? Są przecież w przeróżnych kolorach… Może gdyby dzisiaj składano je pod pomnikami, reakcja społeczeństwa i władz byłaby całkiem inna.
Tak, wiem, niektórzy z Was w tym momencie pomyślą sobie, że jestem niepoprawną optymistką (wersja najłagodniejsza).
A poza tym, a tobie co, kobito? Skleroza dopadła? Przecież były już wzięte na tapet białe róże.
Pamiętam, pamiętam! I to bardzo dobrze! Ale tak sobie myślę, że w przypadku kolorowych kwiatów przynajmniej stołeczne MPO ruszyłoby do pracy, co warszawskim ulicom wyszłoby na dobre. A tak, niestety, robotę ma policja i służba więzienna. Jak to ma się do poniesionych w tej kwestii kosztów, wszyscy wiemy.
Umówiły się też swego czasu kobiety i wyszły na ulice stolicy z czarnymi parasolkami. Błąd! Kolor czarny źle się kojarzy. Trzeba było wziąć na przykład niebieskie albo białe. Albo przeźroczyste. Niektórzy mawiają, że biały kolor to po prostu brak koloru… W takim razie, jak to jest z przeźroczystymi przedmiotami?
Umówili się narodowcy, że  race i petardy to doskonałe rekwizyty, żeby zwrócić na siebie uwagę. Niewątpliwie widowiskowe. Podziałało? Może na krótką chwilę tak.
A tak na marginesie, ciekawa jestem, kiedy umówią się i wyjdą na ulicę poeci albo pisarze? Oj, to by dopiero było! I każdy z nich weźmie ze sobą swój tomik poezji albo powieść. Wyobrażacie sobie te stosy książek składanych pod pomnikami? O represje względem poetów i pisarzy nie pytam, ani nie próbuję sobie wyobrazić.
W ogóle uwielbiamy się umawiać wielu kwestiach. Dokonujemy umownie podziału na ludzi lepszych i gorszych. Przyjęto, że jedni mają klasę, a drudzy nie. Te osoby, co nie jedzą mięsa są fit, a ci co jedzą, to już niekoniecznie. Że piękna cera to ta gładka, a ta z piegami wręcz przeciwnie. Że jedni ludzie są ładni z wyglądu, drudzy brzydcy.
Jakie kryteria brane są w tych wypadkach pod uwagę? Przecież wszystko jest kwestią osobistego odbioru. Jednemu podoba się to, a drugiemu tamto.
Okazuje się jednak, że nie do końca. To najczęściej także kwestia umowna. Na ogół przyjmujemy za normę to, co narzucają nam inni ludzie.
Umawianie się na coś ma swoje zalety i wady. Umowy można dotrzymać, ale można ją też podważyć, albo zerwać. Dziwne to wszystko i czasem niezrozumiałe, bo w zależności, kto i w jakim celu ich dokonuje, mogą oznaczać całkiem inne rzeczy.
Tak czy inaczej, wszystko jest kwestią umowy. Niestety, nie zawsze trafionej, tak jak w przypadku tęcz, rac, parasoli, flag i całej innej masy różnego rodzaju przedmiotów, bożków i bibelotów, które „umownie” dostąpiły miana symboli. Co zaś się tyczy symboli, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przywiązujemy do nich zbyt wielką wagę. Dlaczego? Bo ktoś, gdzieś, kiedyś na coś z kimś się umówił? Może trzeba  po prostu negocjować, zmienić zasady?
Na przykład zaproponować, że od teraz umawiamy się, iż biały kolor będzie symbolem wolności, a niebieski miłości, albo… LGBT.
Byłoby trochę zamieszania, ale tylko na początku. Bo czyż kolor, ubiór, albo opakowanie może o czymkolwiek przesądzać? Stanowić o wartości drugiego człowieka lub przedmiotu?
I tak na przykład, czy ksiądz, który nie założy kolorowych szat liturgicznych będzie gorzej głosił prawdy wiary od tego, który zrobi to w zwykłych spodniach i czystej, codziennej koszuli?
Czy rektor, profesor, itp. bez togi straci swoją wiedzę i poważanie wśród uczniów i studentów?
Czy reprezentantka najstarszego zawodu świata, zamiast kusego i wyzywającego stroju, założy na przykład strój pierwszej damy, przestanie być kobietą  z marginesu społecznego?
Czy jeśli w Walentynki królować będą serca w kolorze pomarańczowym, to zmieni to nasze uczucia względem ukochanych osób?
Przykłady można by mnożyć w nieskończoność, tylko po co? Przecież to oczywiste, że wszystko jest kwestią umowy.
Umówmy się więc, że zanim znów się na coś umówimy, dobrze się chociaż nad tym zastanowimy.